Zaczęły powracać wszystkie wspomnienia. Wypadek rodziców w
którym ja też uczestniczyłam. Dla policji ta sprawa nigdy nie znalazła
racjonalnego wytłumaczenia. Cała nasza trójka powinna nie żyć jednak jak to
policja ujęła ‘to cud że przeżyłam’. Najprawdopodobniej ktoś wyciągnął mnie z samochodu,
jednak nie znaleziono żadnych śladów. Dlatego ta cała sprawa była taka dziwna.
Ucieczka przez las. Zimno, ciemno a do tego ktoś mnie gonił.
Ostry ból i pobudka w szpitalu. Dziadek był na mnie bardzo zły. Cudem wyszłam z
tego cało, ale już do końca życia będę mieć niemiłą pamiątkę na plecach, a
dokładniej bliznę po trzech wielkich pazurach wilka. Policja po moich
zeznaniach i sprawdzeniu miejsca nigdy nie znalazła żadnych dowodów na to że
był tam opisany przeze mnie mężczyzna z nożem. Dla policji oficjalną wersją
było to że szłam lasem i zaatakował mnie
wilk a że byłam wtedy mała moja wyobraźnia zadziałała i zobaczyłam kogoś. Nic
wielkiego mam mieć szczęście że przeżyłam. Jednak ja wiem swoje…
Pożar w którym zginął mój dziadek. To najgorsze wspomnienie.
Dziadek był tą osobą w mieście którą wszyscy znali i szanowali. Każdy mógł do
niego przyjść w potrzebie i zawsze ją otrzymał. Pewnego słonecznego dnia
dziadek powiedział że idzie do Państwa Hale i zostanie tam na noc bo mają jakąś
ważną sprawę do załatwienia. Ja miałam zostać w domu z naszą sąsiadką. Państwo
Hale to wspaniała rodzina. Pan George był zawsze dla mnie bardzo miły, był
najlepszym przyjacielem dziadka. John to jego syn, z tego co pamiętam pracował
jako lekarz w pobliskiej przychodni. Pani Martha to żona pana Georga zajmowała
się domem i wychowywaniem trójki dzieci. Kora, Andy i Derek. Z Korą często się bawiłyśmy w chowanego.
Pewnego razu Kora liczyła a ja się chowałam. Chciałam znaleźć dobrą kryjówkę
więc pobiegłam do pewnego pokoju w tym domu który zawsze był zamknięty ale
postanowiłam zobaczyć czy tym razem będzie można tam wejść. Nie pomyliłam się
drzwi były otwarte. Weszłam rozejrzałam się dookoła. W pokój był rozświetlony
przez popołudniowe promienie słońca przy ścianie stało duże łóżko były tu też
drugie drzwi pewnie prowadzące do łazienki w rogu wisiał worek treningowy na
biurku leżały jakieś stare książki i odpalony laptop. Podeszłam do niego na
ekranie włączony był notatnik mimowolnie zaczęłam czytać napisane tam słowa
‘’Dlaczego to ona musiała być w tym lesie nocą? Dlaczego….’’ I drzwi od
domniemanej łazienki otworzyły. Stał w nich Derek już z samych oczu można było
wyczytać że jest na mnie wściekły. Zaczął krzyczeć i powiedział że jak jeszcze
raz wejdę do tego pomieszczenia to skończy się to gorzej. Popłakałam się w
wybiegłam z jego pokoju. W domu dziadek tłumaczył go tym że jest on
nastolatkiem i że żaden młody człowiek nie lubi jak grzebie ktoś w jego
rzeczach. Derek nigdy nie był do mnie dobrze nastawiony zawsze patrzył do mnie
spode łba ale od czasu tamtego ‘’incydentu’’ traktował mnie jak powietrze.
Dlatego znienawidziłam tam chodzić . Wracając do tamtego dnia dziadek poszedł
do nich na noc. Rankiem moje życie legło w gruzach. Dowiedziałam się że dom
państwa Hale spłonął a wraz z nim mój dziadek i cała mieszkająca tam rodzina.
Długo nie mogłam otrząsnąć się po śmierci dziadka, przeprowadziłam się do
cioci i próbowałam normalnie żyć.
Anonimowe listy… Po przeprowadzce do cioci byłam pewna że
już nigdy nie wrócę do Eden. Ciocia nie miała problemów finansowych ale nie
miała też tyle pieniędzy aby opłacać mój stary dom a więc tylko czekałyśmy na
list z banku że go przejmują. Zamiast listu z banku dostałam anonimowy list.
Napisane było tam że dom będzie opłacany i nie mam niczym się martwić. Na
początku myślałyśmy że to jakaś sztuczka ale po telefonie do banku
przekonałyśmy się że to prawda. Dane osobowe płatnika były zastrzeżone i nikt
nie powiedział mi kim jest ta osoba. Listy przychodziły co jakiś czas. Zawarte
w nich były informacje o tym że dom nadal jest opłacany dopóki nie wrócę do
Eden i nie stanę na nogi. W osiemnaste urodziny dostałam list z życzeniami, biletem
do Eden, nie małą kwotą pieniędzy i informacją że jak tylko przyjadę to mogę
zacząć pracę w pobliskiej kawiarni. Na początku ciocia sceptycznie podchodziła
do pomysłu żebym wróciła sama do domu ale ja już zdecydowałam chcę wrócić i
poznać anonimową osobę. Nie mam pojęcia kto to może być.
Lot minął spokojnie bez żadnych komplikacji. Jednakże im
bliżej do końca lotu tym bardziej zaczęłam się martwić że nie dam rady. Że nie
uda mi się i będę musiała wrócić do cioci. ‘Weź się w garść Emily’- pomyślałam
i tak zrobiłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :* Podsyłam wam drugi rozdział :D Mam nadzieję że wam się spodoba :) Proszę was komentujcie dawajcie znak że jesteście głosujcie w 'sondzie' ;D Jakbyście mogli polećcie mój blog w swoich a ja polecę wasz:D Niedługo nowy rozdział ale proszę o komentarze to MEGA pomaga w pisaniu bo wiem że ktoś chcę to czyać :D PAPA :*