Biegłam ciemnym lasem, a mogłam posłuchać dziadka tylko tą
myśl miałam w głowie ‘’ Emily wyjeżdżam na ryby z panem Halem nie będzie mnie
całą noc zostań w domu i nigdzie się nie ruszaj’’. Nie posłuchałam bo kochałam
las, a zwłaszcza kiedy była pełnia. Bałam się go ale kochałam tam chodzić bo
tylko tam mogłam być sobą. Chociaż tej nocy nie posłuchałam i teraz byłam w
wielkich tarapatach. Ktoś a raczej coś bo tak mi się wydawało goniło mnie po
lesie. Już nie miałam siły dalej biec, wtem zobaczyłam go stał przede mną
mężczyzna wielkiej postury z nożem w ręku, jednak coś nadal biegło za mną.
Stanęło i zaczęło warczeć, leżałam jak sparaliżowana. Ciemna postać zaczęła się
zbliżać wtedy to coś wyskoczyło zza mojego ciała. Był to wilk. Zaczął szarpać
się z mężczyzną, słychać było tylko krzyki, chrapliwe warczenie, trzaski gałęzi
i oddalony od nas skowyt wilków. Wtem coś zaczęło ciągnąć mnie za sobą, walka
pomiędzy wilkiem a człowiekiem oddalała się, nie mogłam wydusić z siebie
krzyku, na plecach poczułam niewyobrażalnie wielki ból i zapadłam w nicość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz