-Emily wstawaj samolot ci ucieknie- usłyszałam głos cioci
wołającej z dołu. Po otworzeniu oczu wiedziałam że ten dzień zmieni moje całe
życie. Wracam tam po 8 latach gdzie wydarzył się koszmar, wiedziałam że gdy tam
wrócę wspomnienia powrócą, jednak bardzo się cieszyłam. Mieszkanie u cioci było
spoko ale chciałam zacząć żyć od nowa na własną rękę. Niedawno skończyłam 18
lat i nie potrzebowałam opiekuna.
Poszłam do łazienki wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż
i ubrałam się. Zeszłam na dół, ciocia siedziała przy stole i jadła śniadanie.
Dołączyłam do niej, będzie mi brakowało jej wyśmienitych naleśników z syropem
klonowym.
-E. wiesz że możesz zostać tutaj jak długo chcesz, nie
musisz nigdzie wyjeżdżać- oznajmiła ciocia. No nie znowu zaczynamy tą
beznadziejną rozmowę…
-Ciociu przecież wiesz że chcę wrócić do mojego rodzinnego
miasta i decyzji już nie zmienię.- odparłam.
-Wiem wiem jesteś taka uparta masz to po dziadku-
powiedziała ciocia i wtedy poczułam to ukłucie w sercu. Mimo że minęło już 8
lata od śmierci dziadka Benjamina ja i tak co noc płakałam. Kochałam go
najbardziej na świecie. Moi rodzice umarli jak byłam jeszcze mała, w wypadku
samochodowym, nie miałam rodzeństwa, miałam tylko dziadka.
-Ciociu wiesz że cię kocham ale chcę wrócić do domu.
-A co jeśli te listy to tylko głupi żart i nic nie czeka na
ciebie w Eden?!
-Dzwoniłam do banku powiedzieli że przez cały ten czas dom
był opłacany przez anonimową osobę i jest moją własnością odkąd ukończyłam 18
lat. Pracę też dostanę tak jak napisał ten ktoś w liście.
-Myślisz że ktoś tak bezinteresownie ci pomagał przez te osiem
lat że jak przyjedziesz to nie będzie chciał czegoś w zamian. To że w liście
jest anonimowy nie oznacza że jak tylko przyjedziesz nie będzie chciał czegoś
od ciebie.
-Dowiem się jak pojadę tam. Koniec tej rozmowy. Czy
odwieziesz mnie na lotnisko czy mam sobie zamówić taksówkę?- zapytałam ze
złością.
-Och skarbie… Przepraszam, po prostu martwię się o ciebie.
Oczywiście że cię podwiozę. Przepraszam.- widziałam w jej oczach że mówi
prawdę. Czasami sama zastanawiałam się dlaczego ktoś od razu po moim wyjeździe
opłaca mój stary dom przepisuje go na mnie i nie chce nic w zamian. W moje
urodziny dostałam kolejny list że w Eden czeka na mnie praca i tylko kiedy
wrócę będę mogła zacząć. To było dziwne ale z drugiej strony ciekawe.
-Też przepraszam. Kocham cię ciociu.
-Dobrze jedzmy już bo naprawdę się spóźnisz.
Na lotnisku nie mogło obyć się bez płaczu. Spędziłam tutaj
osiem lat mojego życia, bardzo zżyłam się z ciocią. W Portland nie miałam znajomych. Chodziłam do szkoły ale
nie utrzymywałam z nikim bliższego kontaktu. Nie chodziłam na imprezy czasami
dostawałam zaproszenia ale zawsze rezygnowałam. Wolny czas wolałam spędzać sama
na wzgórzu za domem. Kładłam się na trawie i rozmyślałam o wszystkim po trochu.
Wsiadłam do samolotu i zaczął się lot. Wraz z lotem zaczęły
wracać wspomnienia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim :* no i mamy pierwszy rozdział :D mam nadzieję że moje opowiadanie wam się spodoba :D jest to moje pierwsze opowiadanie nie tłumaczenie :D proszę o komentarze chociaż zwykłe cześć chciałabym zobaczyć czy ktoś to wgl czyta :* rozdziały będą pojawiać się w miarę regularnie :D
wydaje się być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńczekam na next!